.

Image Map

wtorek, 30 kwietnia 2013

Po powrocie dużo się dzieje....

Nie było nas dość sporo w Irlandii. Już zaczynałyśmy tęsknić. Jednak pogoda w Polsce sprawiła, że wylatywać się nie chciało. Temperatury powyżej 20 stopni słonecznie ah, było przyjemnie choć ostatniego dnia. Zuza jak to zazwyczaj bywa w taka pogodę ładnie zasnęła na ogródku.


Na lotnisku spotkałyśmy ciocie Karolinę, która wracała z Igorem. Nie obyło się bez małych zaczepek. Lot minął nam całkiem szybciutko, ciocia siedziała za nami więc było z kim porozmawiać. :) Puk puk przed samolotem też było. Nie wiem od czego to zależy, ale swoje "pukpuk" robi na wszystkim. :) Jak to już u Zuzi bywa gdy dostanie chusteczkę czyści wszystko w koło począwszy od fotela czy też oparcia po swoją buzię :) To, że Zuz w miejscu nie usiedzi wiemy nie od dziś tak i podczas lotu ciężko jej było usiedzieć na miejscu. Kombinowała, aż wykombinowała. :)







28 kwietnia były urodziny Ali naszej koleżanki. Z tego miejsca życzymy Ci Alu dużo zdrówka bo tego potrzeba Ci najbardziej!!

Imprezę urodzinową rodzice Ali zorganizowali w sobotę. Nie zabrakło i nas! Zuzia z Alą i mamą Ali. Nasza Zosia samosia jeszcze nie potrafi bawić się z innymi, zresztą Alicja też. Dobrały się dwie dziewczyny:)






Tutaj Zuzia podczas pokazywania : "tutaj sroczka kaszkę gotowała..." :) najlepszy moment gdy kciukowi nic nie dała i pooooooooooleciała.. :) Odwiedził nas w Polsce wujek Fredek i naumiał Zuzie pokazywać, później dziadek i babcia wałkowali , aż Zuz zakapowała o co chodzi. Jeszcze nie jest to perfekcyjne, ale wie co i jak, a to bardzo ważne!




W niedzielę wybraliśmy się ze znajomymi na zwiedzanie ogrodu 92letniej pani Wandzi :) Pojechaliśmy do Cuskinny koło Cobh. Było bardzo ładnie, choć Zuz jak zawsze przespała najładniejsze, aż szkoda było mi ją budzić. Innym razem. Ogród ten jest podobno otwierany raz do roku dla "turystów".  Więc tym bardziej jest warty odwiedzenia. Piękne, rozmaite i kolorowe drzewa czy krzewy, które tam widzieliśmy po prostu zapierają dech w piersiach... W przyszłym roku pojedziemy tam jeszcze raz:)






W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na kawkę w Cobh i wtedy Zuza się obudziła.. choć trochę zobaczyła wody :)


A na koniec Zuz na swojej zeberce :) :) tak pięknie na niej jeździ.. ah ah :) buziaki:*


piątek, 12 kwietnia 2013

Warszawa, Kraków - czyli turystycznie...

Ostatnimi czasy bardzo często bywałyśmy w Krakowie, a to odwiedziny brata, chrzest, czy odwiedziny kuzynek. Lekka integracja rodzinna to dobra sprawa:)

W drodze na chrzciny pogoda była zacna :) ale jak już dojechaliśmy na miejsce okazało się, że na śląsku było bardziej biało. Chrzciny jak to chrzciny kościółek, później obiadek i fru do domu bo dziadek musiał  iść do pracy. Zuza tradycyjnie musiała zasnąć z nogami w szpagacie :) , ale choć troszkę pobawiła się z dziewczynami.








Chrzciny odbyły się 1.04 czyli w poniedziałkowy prima aprilis :) znowu w Krakowie pojawiłyśmy się w czwartek i w soboto-niedzielę :) Czwartkowe spotkanie nie było zbyt długie, ale zdążyłyśmy się spotkać z ciocią Marta i Gabrysią oraz z oczekującą potomka ciocia Justynką :) Na weekend wybrałyśmy się natomiast do wujka Grzesia. Zwiedziłyśmy Niepołomice i spędziłyśmy wspaniały rodzinny weekend.











W ten weekend pojechałyśmy do stolicy !:D Zaprosili nas państwo S. wraz z Alicją. Podróż z dzieckiem w PKP to nie lada wyczyn. Wózek nie mieścił się w drzwi gdyby nie jakiś pan który wysoko podniósł kadilaka  to byśmy nie weszły. Udało nam się doczłapać do przedziału. Gdy tak siedziałyśmy nagle otworzyło się okno ;o

Oj trzeba sobie było poradzić całą drogę bez picia :D ale działało. Zuz była bardzo śpiąca - w sumie to była jej godzina na spanie. Zasnęła bardzo szybko. Niestety siedzenia nie są przystosowane do spania  :D i z tym musiałyśmy sobie poradzić...



Z dworca odebrała nas ciocia z wujkiem i pojechaliśmy do ich hacjendy. Była tam i Ala - Zuzowa koleżanka. Przywitanie było dość drastyczne ale po chwili dziewczynki się przyzwyczaiły do siebie i było dobrze. Pierwszej nocy Zuza źle się czuła i nie spała prawie nic. Miała problemy z brzuszkiem. Za to kolejną noc przespała calusieńką.





W drugi dzień poszłyśmy z Iloną i małymi na spacer po Pruszkowie. Ciocia oprowadziła nas po swoim terenie. Ala nawet próbowała obudzić Pierdołę, ale się nie udało... Spała jak zabita.



Czas na grzeczną zabawę też się znalazł... Choć Zuza porusza się tylko na pupie Ala była dla niej bardzo opiekuńcza, dzieliła się zabawkami, czasami też jej zabierała. Tak to już jest że silniejsi mają łatwiej :) 



Po spacerku gdy wróciłyśmy do domku przyjechał wujcio Jarek i pojechaliśmy do centrum Warszawy. Natrafiliśmy na rocznice Smoleńską ludzi co nie miara, pełno flag , telewizji itd... Spacerek po Śródmieściu, a później wycieczka objazdowa :) Państwo S. zadbali o nas tak, że o ho ho ..!:D 








Dzieciaki padły bardzo szybko. Następnego dnia wspólna zabawa i znowu podróż pociągiem.. Tym razem w lepszych warunkach :) i jak to bywa znowu Zuziowa pora na sen...









I na sam koniec fotki pożegnalne... W końcu wracamy do Irlandii 18 kwietnia startujemy! Z moim kolanem nie ma jeszcze dobrze, ależ ile można siedzieć trzeba wracać!