.

Image Map

piątek, 7 czerwca 2013

baseny, spacery i ściąganie czapki...

Takiego lata odkąd tu jestem nigdy nie było. Tyle ciepłych dni jeden po drugim sprawiło, że troszkę naładowałyśmy sobie bateryjki :)  Ostatnio całe dnie spędzamy na świeżym powietrzu jak nie na spacerku to na Marinie, jak nie na Marinie to w trasie.

Z racji tego, że nasze auto odmówiło posłuszeństwa kilka razy musiałyśmy się przespacerować z Mariny do domu. Żeby nie marnować czasu przy okazji się zrelaksować zasiadłyśmy sobie przy Atlantic Pond'zie. Zuza bardzo lubi wspinać się na swojego Kadilaka i majstrować przy pasach:) Cokolwiek znajdzie się na jej głowie od razu z niej musi zniknąć. Ściąganie czapki to już norma, chociaż mogę ją troszkę pochwalić udało się jej troszkę ponosić czapę. No i kolejne pochwały muszę tutaj zamieścić mianowicie .... Zuza potrafi zrobić kilka kroczków sama tzn nadal trzymam ją za ręce, ale już nóżkami sama zamiata :) Oczywiście to tylko kilka kroków , a później jej się nudzi więc siada na pupę, alee alee alee... już powoli coś się dzieje ku chodzeniu :)









Z racji nie działającego samochodu przyszło nam podróżować komunikacją miejską :) Bardzo to miłe choć po całym dniu chodzenia moje kolana odmawiają posłuszeństwa...  Pojechaliśmy z ciocią Lidzią i chłopakami do Fota Garden. Była z nami Pogoda przepiękna , dużo ludzi , ale wracać się nie chciało....

Chłopcy wariowali, a Zuz na swojej pupie uciekała. Po kilku godzinach młoda była bardzo marudna tzn śpiąca, a na to żeby zasnęła się nie zapowiadało. Wychodziła z wózka, wierciła się, aż padła...:D








Wczoraj z Ciotką Karolą i Brunem mieliśmy wypad do Carrigalane. W końcu poznałyśmy Ciocię Agę i Amelkę i wuja . Dziękujemy raz jeszcze za mile spędzony czas.... Zdjęć nie mamy bo czekamy choć na jedno od cioci. Zuza po smacznym obiadku poszła spać i spała prawie cały czas do momentu powrotu do domu :)

Dziś było tak ciepło i nie wiało zbyt mocno na naszym ogródku dlatego wyciągnęłam i nadmuchałam małej basenik. Nigdy nie pomyślałabym, że doczekam się takiego dnia w Irlandii w którym bez żadnych obaw wystawię basen i pozwolę Ziucie się w nim bawić. To ci psikus :) Radochy co nie miara... Najlepszą radochą oczywiście było ściąganie czapy i wyrzucanie zabawek.








Jutro dzień pełen wrażeń.. jedziemy do ciotki Gosi na masażyki :) i na kawuchę do cioci Agi :)