.

Image Map

niedziela, 2 października 2011

Żegnaj Polandio Witaj Irlandio...

25 września ruszyliśmy znowu w wielką podróż. Tym razem chciałam Zuzi pokazać Kraków. W drodze do najpiękniejszego miasta Zuzi dopisywał humorek... Uwielbiam gdy Ona się uśmiecha...!



Odwiedziłyśmy Ciocię Justynę i Wujka Ernesta w ich krakowskiej posiadłości. Oj Justyny nie widziałam kupę lat. Miło było zobaczyć, że sobie dobrze radzą i że jest  szczęśliwa...:* Zuzia nawet na ciociowym balkonie słyszała fragment mszy z Łagiewnik. Zuz już zaliczyła widok z 13tego piętra teraz może dołączyć 10te piętro.



Po smacznym obiadku (Styna postarałaś się! bardzo dobrze się Erni ma, że ma taką kobietę kuchareczkę) wyruszyliśmy dalej. Zucha poznała kolejną część rodzinki. Już jej nie jest dziwne to, że w koło nowe osoby, nowe twarze i wszystkie skupione na Małej. Wpadliśmy do Łąkty Górnej do rodzinnego domu dziadka Jurka. Oczywiści przedstawię osoby które poznała Zula... więc tak..Ciocie: Basia(siostra dziadka i mama Iwony i Ani), Anię i Iwonę, kuzynostwo: Kamilka, Natalkę (dzieciaczki Ani) oraz Kacperka, Kubę, Klaudynę (dzieciaczki Iwony). Muszę przyznać, że wyrosły dzieciaki oj wyrosły, aż miło było ich wszytskich zobaczyć.





Oczywiście szybka kawka i w drogę bo czas nas gonił mieliśmy przecież pospacerować po Krakowskim Centrum. Umówiliśmy się z Ernestami, że spędzimy razem tą piękną cieplutką noc w Krakowie.


Jak już dojechaliśmy do centrum zrobiło się ciemno. Kraków żyje nocą i mimo tego dalej jest najwspanialszym miejscem w Polsce. Zatrzymaliśmy się blisko Wawelu, ale najpierw chcieliśmy zobaczyć Sukiennice.


Trafiliśmy akurat na pokazy z ogniem. Chłopcy bardzo ładnie grali na bębenkach, było strasznie klimatycznie. Dla Zuzi światełka odgrywają ważna rolę, lubi wszystko co mruga, świeci itd. Daliśmy Małej jej ulubioną zabawkę- tamburyn - i wpierała chłopców swoją grą.










W Krakowie jest mnóstwo straganów z kwiatkami, a że kocham swoją córę, obdarzyłam ją biało-różową różyczka. Wujcio Ernest bardzo ładnie wygląda z wózkiem - Kochani czekamy na Wasze dzieciątko ;) Tak tak niestety trzeba było wracać do rzeczywistości i załatwiania.

Żeby nie było, że zapomniałam pozdrowić Kraków od Cioci Lidki i chłopaków. Podobno tęskni za wami więc fruu do Polandii ;)

Tak jak obiecała prof. Moll w poniedziałek dostałam od niej maila, że termin wyznaczony jest na 19 października, więc witaj Polandio kolejny raz. Zuza zostanie przyjęta na oddział, nie wiem na jak długo, najważniejsze, żeby wyniki wyszły dobrze. Najgorsze jest to, że Zuz nie jest ubezpieczona i znowu latanina i szukanie rozwiązania. Musimy w Irlandii załatwić druczek E112 potwierdzenie ubezpieczenia Zuzi, zadzwonić do NFZtu. Zobaczymy najważniejsze, że w końcu coś ruszyło.

Na irlandzką ziemię wylądowałyśmy 28 września, nie mogło zabraknąć Irlandzkiej pogody. Bagaże odebrałyśmy jako jedne z ostatnich. Na wózek też się sporo naczekałyśmy, ale trzeba było sobie poradzić a dwóch toreb po 32 kg dodatkowo, wózka, podręcznej 10kg torby i Zuzy nie dałabym rady udźwignąć sama. Spakowałam więc wszystko na lotniskowy wózek, Zuzi zrobiłam piękną leżankę z kocyka i poduchy i fruu do wyjścia..Ludzie się śmiali, ale odbierali pozytywnie. Ja im mówiłam, że trzeba być samowystarczalnym, a ze wszystkim sobie rady nie dam.:)

Tak więc jesteśmy już w domu, mamy się całkiem dobrze. Czekają nas kolejne lataniny, ale to już dla nas norma;) Miałam czas się do tego przyzwyczaić. Troszkę mi psychika siada ostatnio kilka spraw nie daje mi spokoju, dodatkowo obawa przed pobytem w Klinice, przed tym co tam wynajdą, powiedzą, zrobią. Oby wszystko ułożyło się tak abyśmy byłe szczęśliwe.

Dziś miałam dzień wspomnień, wiem że nie powinnam wracać do tego co było bo nie ma sensu, ale musiałam. Gdy Zuzula przyszła na świat, a pani położna pokazała mi moje dzieciątko ( była to starsza kobietka, która na swojej zmianie słuchała radia ze starymi przebojami) w radio leciała piosenka, która ni stąd ni zowąd idealnie wpasowała się w sytuację.Stevie Wonder - Isnt She Lovely. No to kończymy już, gdy coś nowego się nam przytrafi damy znać!:*


Isn't she lovely
Isn't she wonderfull
Isn't she precious
Less than one minute old
I never thought through love we'd be
Making one as lovely as she
But isn't she lovely made from love

Isn't she pretty
Truly the angel's best
Boy, I'm so happy
We have been heaven blessed
I can't believe what God has done
through us he's given life to one
But isn't she lovely made from love

Isn't she lovely
Life and love are the same
Life is Aisha
The meaning of her name
Londie, it could have not been done
Without you who conceived the one
That's so very lovely made from love.





 Dobranoc... ;)