.

Image Map

poniedziałek, 26 grudnia 2011

zaczynamy: DZIEŃ 1

Od dziś jesteśmy w Łodzi. Mieliśmy być przed godzina 17 najpóźniej a byliśmy już na chwila po 13. Najbardziej obawiałam się, że zapomną o izolatce i dadzą Zuzę na oddział, a ja biedna nie miałabym gdzie spać. Po przyjeździe standardowo Izba Przyjęć, pokój nr 34, wstępne osłuchanie, zważenie i na oddział. Dostaliśmy pokój nr 34 - izolatka z kozetką. Miałam cichą nadzieję, że wylądujemy w tych izolatkach w których już byłyśmy, niestety. Minus nie ma własnej łazienki są dwie oddziałowe z których korzystają wszyscy. Plusy są też  mimo wszystko jestem z Zuzem, wymienione stare, obskurne szafy na piękne nowe ;)


Nie minęło kilkadziesiąt minut przyszła pani doktor zbadała Zuza, odstawiła Lanoxil i żelazo. Powiedziała, że zrobią dzisiaj badania krwi, wynik wieczorem i jak wsio będzie dobrze to już jutro będzie cewnikowana. Wysłała mnie również do lekarza anestezjologa, który miał podpisać kartę zabiegową. Po kolejnych chwilach przyszła siostra z zabiegowego i zaprosiła nas do siebie. Musiały założyć małej wenflon i pobrać krew do badań ( aż 10 ml ;o ). Próbowały jak zawszę wkłuć się w rękę, nogę i nic. Udało się wkłuć w żyłę szyjną. Płaczu przy tym co nie miara. Żeby się jej wbić w tą żyłę musieli podać Dormicum na uspokojenie. Byłam u anestezjologa, zadał kilka prostych pytań i ma przyjść za jakiś czas zobaczyć jak się Zuzi ma i wtedy już podpisze to co musi. Mała po tych wszystkich pierwszodniowych nowościach padła, jednak mimo tego całego dormicum strasznie się żali, płacze. Biedna moją Pindziolinka :(





Ten post będę uaktualniać do godziny 24.. więc co jakiś czas coś nowego tu będzie...