.

Image Map

piątek, 8 marca 2013

Zabajkowe pożegnanie...bez przygód się nie obyło...:)

Tak to już bywa, że u nas bez przygód ani rusz. Tym razem też tak było, jednak mniej przyjemnie niż zawsze:) cały czas jakieś kłody pod nogi :)
Zacznę od tego, że czas turnusu dobiegł końca. Z jednej strony bardzo nas to ucieszyło w końcu mały odpoczynek, a z drugiej będziemy tęsknić za wszystkimi zabajkowymi ciociami i wujkami.
W sobotę namówiłam ciocię Ewę, żeby zabrała nas na światłowody. Niestety nic a nic Zuzi się nie podobały wolała lusterka i zabawki. Tym światełkom już się chyba termin ważności skończył bo świecić nie chciały zbytnio:(  Wiemy już, że na takie rarytaski to nie w Zabajce ;P





W niedzielę dzień zaczął nam się fatalnie tuż przed muzykoterapią Zuzi skręciłam kolano - nie wyglądało to dobrze - kolano wyszło prawą strona. Sama nie wiem jak to się stało, stałam z mała na ręku obróciłam się po serek i masz ! Skrzywdzone kolano. Tego samego dnia odwiedzili nas Mieziaki dziadki Zuzi od strony taty. Przyjechali z wujkiem Pawłem i Zuzową kuzynką Matyldą. Długo niestety nie byli bo się spieszyli no i w sumie ja też jechałam na pogotowie z tą biedną nogą. Na pogotowiu założyli mi szynę i kazali leżeć. Niestety na ośrodku się nie dało. W poniedziałek  przyjechały Kępinki żeby mi pomóc przy mojej niedyspozycji. Od rana był misz masz. Dobrze, że w poniedziałek pomogły mi dziewczyny bo było by ciężko. Od wtorku kolejny szał ciał. Zaliczyliśmy wszystkie zajęcia i pożegnaliśmy się chyba z każdym.






Pożegnaliśmy wujka Jacka i siostro-ciocię Anie. Na ostatnich zajęciach z wujem nie była w formie. Chyba była już przesilona tymi wszystkimi zajęciami albo ucieszyła się, że już ma dziadków przy sobie. Ciocię Sylwię również udało nam się pożegnać. Na do widzenia razem z ciocią rysowałam kwiatki :)





Na biomasażu u cioci Pauliny jak zawsze miałam pole do popisu. U Pauliny może robić wszystko siedzieć, leżeć na brzuchu, bokiem, tyłem hah, aż czasami śmiesznie to wyglądało jak ciocia musiała dopasowywać się do Zuzi.






Na koniu jak to na koniu bywa Zuza padła . Nie wiem jak to się dzieję, ale koń działa na nią usypiająco.



To co dobre szybko się kończy no i turnusu czas już minął. Wiem na pewno, że w październiku jeżeli uda nam się uzbierać 5tysięcy złotych to znowu pojedziemy na turnus.