.

Image Map

poniedziałek, 12 września 2011

bieganina...czyli:czy wszystko musi tak zapindalać?

Tradycyjnie jak co dnia kolejna bieganina. Bank, Zuziulowy fryzjer, mini zakupy, szukanie potrzebych rzeczy, spotkania z rodzinką, rehabilitacja (...) wszystko zapindziela. Zawsze jak leci sie do Polski czasu płynie bardzo szybko. Chciałabym się spotkać z tyloma osobami, że szok ale najnormalniej nie wyrabiam.

Ostatnio oglądaliśmy w trójkę (czyt. ja, Zuzia, dziadek) walkę Adamka. Zuzia wytrwała do 6 rundy i padła na smoczek.... Tak ją wciągnęła walka....


Wczoraj pojechaliśmy do IKEA i po papu dla małej oj raj dla niej tam był wśród zabawek:) piłeczki, misie itp. Mimo upału Zuzia wyglądała na zadowoloną z życia:)



Wczoraj pół dnia Pierdziucha spędziła w swoim wyrku na ogródku! Dobrze jej tam było, miała dużo ruchu, bo w miejscu ona nie usiedzi, dodatkowo na świeżym powietrzu, więc zasnęła szybciuteńko.



Na obiadzik jadła pyszną zupkę buraczkową. Mmmniam była z nózkami gratis więc co tu dużo pisać..jak zwykle smacznie, "czysto" inaczej, wesoło:) tak moja córcia wpiernicza obiadki!:P



I jak tu jej nie kochać?! :*


Dzisiaj druga odsłona rehabilitacji. Zaczęło się całkiem przyjemnie.. widać, że Zuzia jeszcze nie wie po co jej to robią. Ja na miejscu rehabilitanta skończyła bym ćwiczenia już przy pierwszej łezce, przy pierwszym krzyku, jąknięciu, a tak się nie da. Pan rehabilitant ćwiczy z Zunią całe 45 min bez przerwy i może to i dobrze, że się nie łamie i ćwiczy mimo Zuzowych wymuszeń. Ze spotkania na spotkanie mimo, że to dopiero drugie, Zuzia się otwiera i współpracuje, a to bardzo dobry znak. Kolejne spotkanie juz w czwartek o 8 rano. A i jeszcze w czwartek małe metamorfozy Zuzowe -  miało być dzisiaj ale kiepsko z czasem więc bedziemy się w czwartek zmieniać:D