.

Image Map

czwartek, 3 listopada 2011

izolatka...

Przenieśli nas  wczoraj do izolatki... Nie jest źle bo mogę być z Zuzią cały czas:), może dzięki temu odizolowaniu Małej się polepszy i zniknie ta pierońska temperatura. Dzisiaj znowu jej mierzyłam 38,1. Raz spada do 36.7, później znowu rośnie...Pobierali Zuzie wczoraj krew kolejny raz... jeszcze badanie siku i kupy. Tak mi się jakoś wydaje, że w tym tygodniu cewnikowania nie będzie. Uwielbiam ten hotel. Chciałabym móc wyjść z małą na spacer, na powietrze, a tak jesteśmy uwięzione w czterech ścianach.


W piątek przyjedzie babcia Tynie z Jureczkiem. Zuza pewnie się ucieszy, lubi gdy babcia ją faszeruje jedzeniem, gdy jej fałszuje, i gdy z nią rozmawia...Tak tak Tyniu :* Dziadek pewnie będzie tylko na chwilunie bo w sobotę musi iść do pracy. Co byśmy zrobiły bez tych Kępiontek ?!


W izolatce jak w Egipcie. Ciepło, wręcz upalnie. Mimo pootwieranych okien gotujemy się z Zulkiem. Mała ma wypieki od temperatury, mniej je, a co do lekarstw to prawdziwa wojna. Marudnik z niej straszny ostatnimi czasy. Mamy w pokoju "różowego kadilaka" bez niego uspanie Zuzi jest zupełnie niemożliwe .




Już się nie mogę doczekać tego cewnikowania, mam nadzieje, że dzięki niemu dowiemy się lepszych rzeczy. Obiecuję Zuziu, że już niebawem będziemy sobie razem spacerować po parku! Kocham nad życie:*