.

Image Map

piątek, 11 listopada 2011

nareszcie w domu !



W poniedziałek (7.11.2011) wypuścili nas do domu. Nikt nie ma pojęcia jakim szczęściem jest wyjście do domu po 19 dobach spędzonych w czterech ścianach. Może inaczej by było gdyby przez te dni było wykonane cewnikowanie, a tak tylko echo, badanie krwi, moczu, kału i tak w koło. W piątek lekarz przekazał nam informacje, że wyniki badań z krwi są złe choć po jej stanie nie widać tego. Miała dostać antybiotyk dożylnie. Założyli jej wenflon specjalnie na tą okazje. O 15 lekarze rozeszli się do domu. Koło godziny 22 poszłam do zabiegowego, żeby zapytać się co z tym antybiotykiem. Co się okazało lekarka dyżurująca wycofała dożylny, a droga miała zostać do soboty. W sobotę rano odwiedziła nas dyżurująca i powiedziała, że prowadzący usłyszał wyniki przez telefon, a gdy ona dostała papierki na biurko okazało się, że są lepsze niż poprzednie. Pomyłki się zdarzają. Na szczęście w niedziele przyszedł mój ulubiony lekarz (rezydent) który w końcu wyciągną Zuzulowi ten wenflon.
W poniedziałek przyszedł do nas prowadzący z prof Moll i powiedzieli, że dzisiaj się pożegnamy niech Zuz zregeneruje sobie siły po infekcji i po antybiotyku i że zobaczymy się za 2 tygodnie jak wszystko będzie dobrze. Wczoraj zadzwoniłam i rozmawiałam z lekarzem. Kolejny telefon mam wykonać w piątek i wtedy będą myśleć kiedy ją znowu przyjąć. Teraz to chyba wszystko pójdzie z górki.
Zuzuś w domu czuję się świetnie. Śmieję się, turla i bawi. Dzisiaj mamy zamiar wyjść na dłuuuuuższy spacerek do parku :), a w weekend może wpadniemy do Krakowa, a może Zakopanego?! Wyjdzie w praniu..:)




Wczoraj byłyśmy na Dniu Patrona w Siemianowickim Centrum Kultury z ciocią Agą i Betiną. Doceniamy to wydarzenie po tym jak już sami nie możemy brać w nim udziału. Jakże miło patrzało się na młodszych kolegów, którzy przeżywali dosłownie to samo co my xxx lat do tylu ;) Jednak największym szoł był jak co roku występ nauczycieli... Kolorowych jarmarków...(dodam, że wychowawcą był prof Balon :D)... baloników na druciku...la la la...Zuzi najbardziej podobały się światełka...:D pan Balon, pan Paździor i pani Przybyła robią największą furorę co roku na Dniu Patrona...bardzo fajni ludzie oj bardzo. Było miło ale się skończyło. Mam nadzieję, że gdy Zuz podrośnie i będzie bardziej kumata zabiorę ją ze sobą i poopowiadam jej jak to kiedyś było...

buziaki :*