Domagał się ktoś w komentarzu dokończenia opowieści z krakowskiej podróży;) Więc do Marty przyjechał po nas mój brat Gregornik, posiedzieli chwile i pojechaliśmy do niego. Siostrzenica za parę dni od odwiedzin kończyła roczek więc żeby nie ominąć tego ważnego dnia musieliśmy zjawić się wcześniej z prezentem. Sto lat Madziu :*. Aga (żona Grega i mama Madzi) jak zawsze zwariowała i przygotowała nam obiad - chyba 3 tego dnia:). Chłopcy sobie "skromnie" popili, a mój tata musiał nas odwieść do Siemianowic. Co się działo później nie warte jest opisania - bo tata Zuzi oszalał ;) Po całej krakowskiej nocy przez kilka dni nie mogłam dojść do siebie, a Zuzol wyczuwała nerwową atmosferę. Sytuacja się uspokoiła po jakimś tam czasie.
To tyle nawiązując do poprzedniej wycieczki.
Poza tym wszystko dobrze, w końcu możemy zacząć odwiedzać znajomych, których tak długo nie widziałyśmy - nie żebyśmy tęskniły heh ;*
Niżej kilka filmików z Zuzem i jej nową pasją , z jej minami i śmiesznymi dzwiękami..