.

Image Map

niedziela, 14 lipca 2013

Szpital - o mały włos ... uff...

To mi dzisiaj Pierdoła narobiła stracha! Zacznę więc od początku. Pojechałam z Zuzą do polskiego sklepu i nie mogłam oprzeć się pięknym arbuzom :) Kupiłam. Nie muszę chyba dodawać, że Zuz uwielbia arbuza, a w taką pogodę grzechem byłoby nie zjedzenie choć kawałka. No to chop, najpierw jeden kawałeczek, kolejny i kolejny, aż w końcu Zuza zapomniała pogryźć i zaczęła się dławić. Nie czekając ani chwili klepanie po plecach, które nic nie dało. Mocniej uderzałam i nic. Zuza nie siniała nic się z nią takiego niby nie działo. Nie chciała smoczka, picia niczego. Po chwili zauważyłam, że nie łyka śliny i ta ślina jest jakaś gęstsza. Po chwili Ziuta zaczęła się spinać, aż w końcu zrobiła kupę. Myślałam, że to może dlatego ta ślina itd. Włożyłam Zuzola do wanny z nadzieją, że się rozluźni, ale po kąpieli tak jakby mi odleciała. W mgnieniu oka zasnęła, a ślina wyciekała jej z buzi. Przez to się wybudzała, ale nie do końca była taka wymęczona. Postanowiłam, że pojadę z nią na Emergency. Nie myśląc długo przełożyłam Zuzowy fotelik na przednie siedzenia szybko ją zapięłam i fruu do szpitala. Po drodze jechałam jak szalona, choć nie łamałam przepisów, żeby nie było.  Kilka razy głowa Ziuty opadała bezwiednie na poduszkę z fotelika. Mówiłam do niej : "Zuza patrz na mnie, patrz na mamę!!" Byłam już w połowie drogi do szpitala gdy zaczęła się mocno krztusić, klepałam ja po plecach, aż w końcu wypluła z siebie duuuużo gęstej śliny i ten felerny kawałek arbuza!  Mówię Wam stracha miałam co nie miara!!

Czas na coś przyjemniejszego. Lato pełna parą, więc korzystamy. Wiemy też, że takie lato może szybko się nie powtórzyć. Z racji tego ze tata Zuzi miał wolne udało się go namówić na wycieczkę. Fakt, że zebrał się dopiero koło 14, jednak ważne, że w ogóle pojechał. Kolejna Farma zaliczona. Szczerze we wszystkich innych podobało nam się bardziej.Ta farma jest świeżynką więc pewnie potrzebuje czasu żeby się rozwinąć.
Najpiękniejszym zwierzem na farmie był osioł! Duuuży, włoooochaty boski!:D










Plac zabaw był dla Zuzi taką oazą radości. Huśtawki wywoływały szczery śmiech. I z mamą, i z tatą i sama ze sobą zawsze uśmiechnięta.







Po szybkim zwiedzaniu pojechaliśmy na oddaloną nie opodal plaże. Bardzo ją lubię! Zuza była ogólnie bardzo zmęczona, ale okulary to choćby po ciemku musi założyć.


Następnego dnia pojechaliśmy na plażę Myrtleville. Zuza lubi piasek :D aż tak ją zmęczył, że tradycyjnie połowę wyprawy przespała. :D




Korzystając z okazji promocyjnej w Argosie i z tego iż Zuza niebawem ma urodziny zakupiłam jej "stelaż" na huśtawkę. Oj złożyć ten sprzęt było całkiem ciężko, ale radość Zuzy - bezcenna.




Dziś na serio trafiliśmy do szpitala. Nie mam już siły pisać o tym naszym całym wybryku. Napiszę tylko, że winowajcą był znowu arbuz. To był chyba ostatni arbuz w tym roku. Bo już nie chcemy więcej takich przygód. Jak tylko się ogarnę napisze kilka zdań o przygodzie arbuzowej :) 

PS 

Z Zuzem jest okej przytrzymają nas tylko do rana tak " just in case " ( ulubione stwierdzenie szpitalne )