.

Image Map

wtorek, 18 marca 2014

na pełnym biegu w Polsce....- nadrabiamy, nadrabiamy....

Jak to zawsze w Polsce brak czasu na cokolwiek. Milczałyśmy tyle czasu bo ciężko było u nas z internetem, komputerem i czasem. Po powrocie z Polandii mój biedny laptop tez był w naprawie i właśnie wczoraj go odzyskałam więc postaram się co nie co nadrobić :P





Tym razem nasz pobyt w Polsce jest troszkę dłuższy. :P Plany miałyśmy zupełnie inne, ale jak wiadomo to co planujemy ma prawo wziąć w łep. U nas właśnie tak było co nie zmieniło faktu, że przyleciałyśmy wraz z ciocią K. i jej synkiem B.:) Lot minął całkiem szybko bo sympatycznym towarzystwie, a na lotnisku jak zawsze czekały na nas Kępinkowe dziadki.


Niby już zleciało nam tyle czasu, a tak na prawdę wydaje nam się jakby to tylko kilka dni. Udało nam się spotkać z kilkoma osobami (niestety nie było fotek) Byłyśmy u wuja G. w Krakowie i z ciocią K. w miejscu którego nie widziałam całe 17 lat :) miło było znowu zobaczyć część swojego dzieciństw w Studio Filmów Rysunkowych Bielsko-Biała . Poniżej będzie mała relacja zdjęciowa z tej wyprawy :)




Przedwczoraj to była środa zaraz po powrocie z Bielskia musiałyśmy się stawić na Odziale Laryngologi na Ligocie gdzie zostałyśmy na dobę co by odpowiednia osoba zbadała Zuziowy słuch. Gdy Zuzi zasnęła przyszła pani pielęgniarka, która ją rozbudziła "szorując" Zuziulowe czoło specjalnym "pilingiem" :D .Następnie nakleiła jej jakieś plasterki z metalowymi końcówkami do których to podłączyła kabelki . Wszystko było by pięknie ładnie gdyby nie to, że aby badanie "bera" wyszło potrzeba mieć założone słuchawki które tylko ją wybudzały. Po pewnym czasie pielęgniarka sprawdziła w dokumentacji czy Zuzia ma mieć podany jakiś lek i miał być- więc go podała. 5 ml hydroksyzyny i nic nie pomogło. Tak męczyłysmy się obie do godziny 6 rano. Rano na obchodzie lekarze stwierdzili, że bez sensu jest teraz nas wypuszczać skoro nie udało się przeprowadzić i skoro Zuza śpi w dzień mozna wykonac badanie raz jeszcze.Wysłali nas na jakies 2 dodatkowe badania które tradycyjnie wyszły nieprawidłowo z powodu szumów czy tam zagłuszeń.  I gdy tylko Zuza zasnęła przyszła pani ponalepiała jej plasterki i starała się ją podłączyć. I jak to z Zuzi bywa - obudziła się. Dostała dawkę Dormicum które miałą ją lekko uspokoić, chociaż ją otumianiło nie uspało. Jak wiadomo badania nie udało się przeprowadzić. Koło godziny 15 zostałyśmy wypisane ze szpitala i teraz musimy umówić sie kolejny raz na badanie. 



Po kilku nieudanych próbach spotkałyśmy się z wujkiem M. (możecie go podglądnąć TU) Jedynym dobrze nam znanym i lubianym miejscem na spacerowe spotkania jest Park Chorzowski, który chyba przeszliśmy wzdłuż i w szerz. Gadając i gadając, a Zuzi jak zwykle to bywa przespała prawie całą drogę :) (fotki robił wujcio M. ;p )


Do Zabajki zawitałyśmy razem z ciotką Aśką i jej dzieciakami. Droga była całkiem zabawna - jechać na 2 samochody drogą, której nie znałam z Aśką- bezcenne!:D Ogółem cały ten turnus był wyjątkowy.  Poznałyśmy  nowych sympatycznych rodziców, którzy to umilali nam czas. Na tym turnusie nic złego sobie nie zrobiłyśmy prócz małej choroby która się przypętała nie tylko do nas. Zuzi złapała jeszcze zapalenie meszka włosowego, ale dzięki antybiotykom wszystko dobrze się skończyło.

Bez Zuzinowych zabawek się nie obyło ulubione pianinko i najlepszy plastikowy przyjaciel piesek musiał być. Gdy już zabawki się nudziły, a w pobliżu były chusteczki  bez problemowo się do nich dobierała.
Terapia ręki z ciocia A J'ot. Nie było lipy. Mimo uporu Zuzi i sprawdzania refleksu ciotki udało im się coś porządnego wymodzić :P
W ten dzień wujcio R namiętnie nam przeszkadzał pstrykając fotki i rozpraszając pracującą ciocie. Tak, tak wuju mamy Cie!! :P
Pająk - prócz kinezy jedno z "cięższych" zadań do przeżycia dla Zuzi . Ciocia M. miała za zadanie upiąć Zuzę w takie ortezki które nie pozwalały zginać jej kolan i buty narciarskie. To wszystko chyba denerwowało Zuzie i ograniczało jej ruchy więc nie mogła robić tego co chce, a efektem był protest :P


Hipoterapię Zuzia lubi. Jeszcze zdarza jej się zasnąć na koniu, ale to nic złego. 

O! Tarmoszenie wujka M. ja osobiście bym tego nie przeżyła! Jak to wujo mówi z Zuzą nie może być "pitu, pitu" tylko konkretnie - tak więc działamy! Masaż podejrzewam pierwsza klasa! Zuzi też lubi :P
Oj ta nasza ciocia K. Zuza wypróbowała na niej już chyba cały swój repertuar "a weź Ty mnie kobieto zostaw" :] z ciocią jednak nie ma tak łatwo i ona też ma na Zuzie sposoby! Mimo płaczu, protestów zawsze pojawiał się szczery uśmiech u obu pań :) 

Dogoterapia z Kevinem to dla nas nowość :) Mimo tego Zuz jakoś nie protestowała i w miarę starała się współpracować.
Super historia wymyślona o psiakach Nice i Kevim Zuzi się spodobała chociaż czasami nie nadążałyśmy zmieniać obrazków sam pomysł był super!:D
Huśtanie, bańkowanie to tylko u Kiełbasi :) radości co nie miara! Choć ciociu połapiemy bańki!:D

Kolejna terapia ręki tym razem na wiele sposobów!:D

Z ciocią na terapii zajęciowej też nie było obijania się. Po każdy wyrzucony klocek Zuzi musiała sama pójść i ładnie wręczyć go S. do ręki . Dziękujemy ciociu bo teraz sama to wykorzystuje i Zuzia przynosi po małej wojnie, ale przynosi :)

Na cranio obie dziewczyny wpadły w trans. Każda z nich w trochę inny ;)

Zabajka szybko się zaczęła, ale i szybko skończyła :) Kolejna w październiku :)


Teraz może troszkę o tym co się dzieje na bieżąco u nas. Zuzi znowu chora :( znowu oskrzela i antybiotyki. Trwa to wszystko od naszego powrotu z Polski. Tam panował jakiś wirus i zawędrował z nami aż do Irlandii. Dziś już Zuzi czuję się dużo lepiej. Za kilka godzin mamy kontrole zobaczymy co z tego wyjdzie. Piękną pogodę mamy w Cork więc żal nie wyjść na spacer. Ileż można siedzieć w czterech ścianach.

Jakiś czas temu na pewnym portalu :d pewna sympatyczna pani sprzedawała piękny duuuuuży drewniany domek. Zuzia bardzo lubi wpychać klocki przez okna, przestawiać mebelki więc postanowiłam jej go zakupić. Bardzo jej się spodobał !:D

Może ktoś uzna to za niestosowne ( sesje kibelkową ), ale nie mogłam się powstrzymać. Dziennie walczymy z tymi pierońskimi pampersami. Dla Zuzi większą frajdę sprawia sam fakt, że siedzi i nie sięga nogami podłogi niż to, że powinna coś tam do tego kibelka zrobić. Za każdym razem jak jej się uda cokolwiek wymodzić są brawa, owacje na stojąco - niestety to chyba jeszcze nie ten etap :( Będziem dalej walczyć, a kto nam zabroni :)


No i może na sam koniec bo ciutek dużo tych fotek , bez opisów po prostu....