.

Image Map

czwartek, 27 listopada 2014

aaa pomocy!! ;)

OO ja cię... nie  mam pojęcia od czego tu zacząć, może od tego że nie wyrabiam ostatnimi miesiącami z niczym. Całe 5 tygodni spędziłyśmy w Polandii, a przed wylotem miałyśmy w domu gościa:) Wujek Maciek pojawił się u nas na tydzień - dość intensywny tydzień. W Polsce obijania też nie było. Przejechałyśmy z Zuzia ok. 4000 km w ciągu tego pobytu masakierra :) O pobycie wujka opisze kiedyś jak ogarnę fotki :D Tak czy siak w Polsce wylądowałyśmy 12 października na lotnisku we Wrocławiu odebrali nas dziadkowie i ruszyliśmy w kierunku domu :) Długo się nie nacieszyłam odpoczynkiem bo 15 października byłyśmy już w drodze do Zabajki :) Jechałyśmy z naszą ulubioną ciotką z Bytumia :P i jak zawsze nie obeszło się bez przerw i objazdów :)

W Zabajce Zuza ostro walczyła na wszystkich zajęciach . Na koniu znowu przeważnie spała :) Chociaż jazda z Ciocią Alicją przypadła jej bardziej do gustu, bo gdy tylko była przytomna uśmiechała się i gadała sama do siebie.

Mało co uczęszczałyśmy na zajęcia popołudniowe gdyż Zuza po tak intensywnym dniu była zazwyczaj wypompowana. Raz udało się nam skorzystać z zajęć i kryklać kredą po chodniku. Nie mam pojęcia co jej się bardziej podobało malowanie czy jedzenie kredy :P













Do Zabajki przyjechał teatr z Krakowa - oj co za weseli ludzie tzn para ona i on :). Zuza nie była wcale zainteresowana za to ja jak najbardziej. Zuzia miała upatrzoną bieżnie taką mała dla dzieci tylko, że tym razem nie używała jej zgodnie z przeznaczeniem lecz traktowała ją raczej jak zjeżdżalnie. Oh co to była za zabawa!











Jak już pisałam Zuzia uwielbiała tak bynajmniej mi się wydaje jazdę konną z ciocią Alicją :P Min przy tym co nie miara. Kochana moja :*

















Na tym turnusie pracowałyśmy z ciocią Dominiką. Zuzia ostro z nią walczyła sprawdzając na co może sobie pozwolić. Wydaje mi się jednak, że Dominice udało się choć troszeczkę okiełznać tego małego szogunika :)











Dostałyśmy pokój z wanna! Jaka radość - dużo łatwiej było się ogarnąć z Zuzia :) Żałowałam jednak, że zapomniałam o jakichkolwiek zabawkach do kąpieli . Poratowały nas 3 gumowe zwierzaczki - choć na troszkę :) później większą furorę robiła piana i łyżeczka do jej wyjadania :P






Kinezę znowu miałyśmy z nasza Krysią. Bardzo lubię tę kobietę! Z twarzy  wygląda na osobę bardzo skupioną na swojej pracy z która nie ma żartów, a w rzeczywistości jest mega ciepła osobą którą Zuzia bardzo lubi mimo wymogów jakie stawia jej Krysia . Dzięki Krysi Zuzia na turnusie przeszła spory kawałek zupełnie sama! Bez podpory, bez trzymania, bez jakiejkolwiek pomocy! Ciociu dziękujemy! ;* PeeSik mały muszę dodać, że każdy kto pracował z Zuzią przyczynił się do tego postępu, ale największy wkład miała w nim ciotka :)





Masażyki, masażyki też były i znosiła je baardzo dobrze:]


Oj ta nasza Ania kochana! Bez niej nie było by turnusu!:D Nawet z Ciocią pojechałyśmy na miasto coś zjeść. Nie takie coś - byłyśmy w restauracji Cechowa w której to właścicielem jest przystojny pan, który swym wyglądem zrobił furorę w TVNie w programie z panią Magdą Gessler  :P A a a co do tego co jadłyśmy to Zuza miała dobrego naleśnika z serkiem, a my sałatki które były zjadliwe




                    

Ze Złotowa do Choszczna, stamtąd odwiedziłyśmy moja przyjaciółkę z dziecięcych lat w Szczecinie. Aniu dziękujemy za przyjęcie i za spotkanie po latach :*
Dzień przed Wszystkimi Świętymi pojechałyśmy z babciami do Kołobrzegu pomoczyć stópki. Dziwnie się na mnie ludzie patrzeli poubierani w zimowe ciuszki:)











Z Kołobrzegu znowu Choszczno, cmentarz i powrót na Śląsk. Później Kraków i odwiedzinki u rodzinki, która to znowu się powiększy dzięki uprzejmości kuzynki i jej męża (kochani 3mamy kciuki mocno za szczęśliwe rozwiązanie i mam nadzieję, że w lutym uda nam się poznać nowego dziubaska ;p ) Z Krakowa do domu i tyle chciało by się rzec. Nie było tak łatwo. Od dawna obiecywałam mamie, że pojedziemy do Oświęcimia - nigdy tam nie była, a skoro ma mnie to czemu nie. Babcia Wandzia mimo sędziwego wieku też wydawała się być zadowolona z naszych wojaży. Tak więc i Auschwitz odwiedziliśmy. Smutne to miejsce przepełnione cierpieniem ludzi, ale warto tam pojechać i chwile podumać.





























Myślałam początkowo, że uda nam się zaliczyć jeszcze Zakopane, ale po chodzeniu prawie czterogodzinnym każda wyprawa odpadała. Babcia chyba najbardziej odczuła "spacer" po obozie. Choć i ja miałam obolałe ramiona od noszenia mojego słodziutkiego ciężaru w nosidle na plecach.

To jednak nas nie powstrzymało i następnego dnia pojechałyśmy do Wadowic, z Wadowic do Zakopanego, a w drodze powrotnej pojechałyśmy na cmentarz gdzie spoczywają dziadkowie i wujek.



Zuza bacznie obserwowała gołębie, które pałętały się pod nogami. Jak każde no prawie każde dziecko tak i Zuz jest słodką dupką i zjadła caaaaaałą kremówkę, aż jej ślinka ciekła :P













Kocham ten widok ! Kocham to miejsce i gdybym tylko miała jak spędziła bym tu cały tydzień nie ruszając się nic a nic. Zuza tradycyjnie obudziła się jak już się zbierałyśmy jednak nic straconego bo miałam w głowie tą wyprawę powtórzyć raz jeszcze tylko w innym towarzystwie ;)








 Gdy czas "odpoczynku" się skończył, a wizyt lekarskich było jakby mniej odwiedziłyśmy szpital w Łodzi. Kontrola u prof, Moll jak zawsze przebiegała w miłej atmosferze - anioł nie kobieta! będę tak za każdym razem. Mimo tego, że zawracam jej gitarrę zawsze znajdzie dla nas czas i powie czarno na białym co się dzieje. Z racji tego iż Zuz ma zagęszczoną krew mówiła aby zastanowić się nad tlenoterapią w nocy. Upuszczanie krwi nie wchodzi w grę gdyż po każdym upuszczeniu krwi było by coraz więcej, leki na rozrzedzenie też nie bardzo bo będzie problem z krzepliwością i tak źle i tak nie dobrze. W każdej chwili może gdzieś w żyle zrobić się skrzep i powędrować do serduszka :( Zaproponowała nam również pewien lek ale o tym póki co nie mówię bo sama nie wiem. Niby Zuzi nie pomoże tzn nie wyleczy jej, ale może poprawić jej komfort życia. Gdy uda mi się w końcu spotkać z irlandzkim kardiologiem na pewno się go o ten lek zapytam. Obowiązkowo w stołówce szpitalnej musiałyśmy zahaczyć o obiad pyszne mieloooone oj pyszneee... Z Łodzi choć na chwilkę pojechaliśmy ponad 200 km do dziadków od strony taty :) Zuzia miała okazje zobaczyć się z familią drugi raz podczas pobytu w Polsce. Mimo iż pobyt trwał tylko kilka godzin warto było. Zuzia bardzo lubi swoją kuzynkę :) Tego samego dnia musiałyśmy wrócić do domu bo kolejnego ranka znowu miałam pojawić się w Krakowie. Tak jak obiecałam tak zrobiłam. Rano wyjechałam do Krakowa plan był taki ze sobota spędzona będzie spokojnie w domu a niedziela miała być na wyjeździe w energylandii  :P Szkoda, że nikt nie sprawdził, ale okres zimowy to nie jest najlepszy czas na zabawy w takich miejscach . Okazało się, że energylandia zamknięta, tuż obok był zatorland któy też był zamknięty ... pojechaliśmy więc do Parku Miniatur w Inwałdzie.Było fajnie choć większą frajdę dzieci mają latem no i dzieci większe niż moja Zuzia i bratanica z chrześniakiem :P Mimo tego uważam czas spędzony z moim Braciszkiem i jego rodzinka za baardzo udany. Brakuje mi ich cały cza:(
















U braciszków zostałam do poniedziałku rana. Gdy tylko się ogarnęłyśmy podjechałyśmy po naszych przyjaciół którzy to przylecieli zwiedzić część Polski. Trasa tradycyjna odbiór z Krakowa potem Wadowice i obowiązkowo Zakopane,  Tym razem Zuzia nie spała!:D oł jeeaah. Kupa śmiechu i śmiechu jeszcze raz. Pewnie się nie obrażą za to jedno zdjęcie. To był najweselszy dzień ostatnich tygodni. Ile frajdy dało nam zjechanie na sankodromie! oł jeeeeah chciało by się więcej :( Wyraz ich twarzy gdy jedli oscypki z żurawiną bezcenny! Mam nadzieje, że im się podobało tak samo jak nam! Bo ja i Zuzia byłyśmy bardzo wesołe!:D




Zuzia ujawniła swoje prawdzie oblicze szalonego rajdowca! To chyba po mamusi ma :D jedno małe kółeczko a dawało jej tyle frajdy jak nigdy nic:] mój mały "Szumacher" :D




Dzięki  chłopaki za ten śmieszny dzień ! Mam nadzieję, że choć troszkę pokochaliście Polskę :) Może nie za ceny przybliżone do waszych, ale za naturę!:D I pięknych Polaków/Polki :D (wiem, że sobie to przetłumaczycie hahaha ) Love pierogi and Zakopane and Polish Girls!





Tyle z pobytu w Polandii było niby długo, a skończyło się strasznie szybko. Oby do następnego mniej intensywnego poproszę!:P