.

Image Map

poniedziałek, 5 października 2015

powrót z Zabajki i kilka przygód ...

Zabajka pożegnała nas z hukiem :P powiedzmy... Wracając jednak do turnusu :P Z racji, iż Zuza znowu zaglucona z 5 przysługujących nam basenów wykorzystaliśmy tylko dwa.. Jaka radość  malowała się na Zuziulowej twarzy gdy mogła sobie popluskać. Gorzej z ciotką Karolą bo wody w oczach miała więcej niż zazwyczaj...










Kamila poradziła sobie z Zuzia na kinezie bardzo dobrze.. Znalazła złoty środek, aby Zuza choć troszkę chciała współpracować. Bywały złe dni gdzie Zuza w połowie się buntowała i nie robiła za wiele. Dobrych chwil też było sporo i śmiechu na buziach obu pań :) Towarzystwa na sali dotrzymywał jej ulubiony miś, który musiał ćwiczyć razem z Zuzem...





Wujo Łukasz, ah dużo by pisać. Nie wiem jakim cudem Zuzia u niego zasypia i praktycznie nie protestuje gdy on wykonuje swoje czary mary. Mnie bolało baaaardzo, a co dopiero takiego brzdąca. Zuzia jednak twardsza bestia jest i wytrzymała wszystko :) tak więc magik Łukasz i jego czary mary...


W jedną z niedziel odwiedzili nas dziadkowie z kuzynką. Poszliśmy na spacer po promenadzie Złotowskiej i na obiad:) jeleń plus część rodzinki Zakurzewskich.




Zuz uwielbia trampolinę i cieszy się jak szalona gdy ktoś z nią może sobie poskakać. Sama jeszcze nie potrafi na niej poskakać tak jak się skakać powinno ale podskakuje na pupie i radości tyle samo...







Na kinezie prócz męczenia się na materacu, przeszkodach itd Zuza ćwiczyła swój kaczy chód na bieżni. Czasami wychodziło jej to baaaaardzo ładnie :)



Ulubione urządzenie Zuzi - winda. Dzięki której Zabajka pożegnała nas tak hucznie. O tym później....



Na stymulacji wielozmysłowej bujanie i zawijanie:d choć wydawało mi się, żę Zuz wolała się sama zwijać w naleśnika. Ciotka jej śpiewała, a Zuza zacieszała buzie..








Po zajęciach ucieczka. Już nawet małe górki nie sprawiają większych problemów. Zwiewam ile się da i gdzie się da.


Wracając do pożegnania, Zuzia w przedostatni dzień jechała sobie windą z jedną z mam. Wszystko było ładnie, pięknie winda wjechała na górę i Zuzia zaczęła płakać. Powiedziałam, że to normalne Zuzia bardzo lubi jeździć windą i często reaguje płaczem na znak zatrzymania. Ciotka z młodą wychodziły z windy, a Zuzia zaczeła uderzać głową w platformę dalej myślałam, że wsio dobrze bo kilka razy i tak reagowała. Gdy ciotka wyszła całkiem zobaczyłam, że Zuzi dłoń prawie w całości jest między platformą, a ścianą. Przez sekundę wyobraziłam sobie zmiażdżoną dłoń i paluszki. W panice jedyne co mi przyszło do głowy to wołanie o pomoc. Pomogła nam pani Kasia która trzymała Zuzię gdy ja spuszczałam windę niżej . Szybko przytuliłam Zuzię i poprosiłam, żeby sprawdzić czy Zuz rusza paluszkami bo już widziałam, że dłoń jest cała. Nogi miałam jak z waty. Po chwili Zuzia się uspokoiła usiadłyśmy na kanapie, pościskałam jej paluchy i dłoń i niby wsio było dobrze. Jednak Zuza ma inny próg bólu i do końca nie byłam pewna czy coś poważniejszego się stało. Po skończonych zajęciach pojechałyśmy na pogotowie i tam zrobili jej prześwietlenie. Pan doktor pokazał mi zdjęcie na którym w kości dłoni która była uszczerbiona i widać było na niej jakiś cień. Doktor stwierdził iż może być pęknięta lub już taka była. Wsadzili Zuzi rączkę w szynę na 3 tygodnie. Musiałyśmy odwołać ostatnie zajęcie bo Zuzia następnego dnia była nie do życia.





Po cięzkim turnusie powrót do domu i taki widok :P Najstarsza rodu z najmłodszą.



Żeby nudno nie było zawitaliśmy w Bielsku Białej. Oprócz obowiązków lekarskich miałyśmy czas na spotkanie towarzyskie. Zawiozłyśmy przesyłkę do cioci Kasi która uraczyła nas smaczniutkim rosołkiem i pysznym murzynkiem. Zuzi tak się podobało, że padła jak kawka. Dzięki Kasiu za gościnę i mam nadzieję, że do kiedyś.



W domu  ulubiona zabawka i chwila na wygłupy... Szczyrbolek i jej zaciesz :* plus resztki windowej przygody.





Odwiedziłyśmy wujaszka i ciociunie i kuzynkę i kuzyna. Sobota z samego rana, a my w trasie do Krakowa. Przyjechaliśmy, pojedliśmy i zostaliśmy zabrani do Pinokia - placu zabaw w Wieliczce. Dzieciaki miały chwilę zabawy i nawet Zuzi się podobało.





Zuziol z wujem Grzesiem i kuzyneczką Madzialenką. :*











Radość Zuzi obserwującej dzieciaki jest bezcenna. Kuzyn Jaś starał się Zuzi wytłumaczyć jak tu trzeba wejść , ale chyba Zuz woli się przyglądać - póki co:)



- Zuzia czekaj !!


- to idziemy razem?!




Wieczorową porą kąpiel w niebieskiej świecącej wodzie ...


Gdy ciocia Aga robiła niedzielny obiadek ja wraz z bratem wybraliśmy się na pobliską atrakcję niedaleko Puszczy Niepołomickiej.  Rozlewisko Bobrowe bo tak się nazywało miejsce to całkiem fajny kawałek ziemi z plażyczką - Lubimy!





Jeszcze czeka nas wyjazd do Centrum Zdrowia Matki Polski w Łodzi, wyjazd do Wrocławia rekreacyjny:)