.

Image Map

niedziela, 25 marca 2012

Wiosenny spacerek... ;)

Od dawien dawna nie było tak pięknej pogody w Irlandii więc szkoda by było nie wykorzystać tego czasu na spacerek. Tak więc kilka fotek...













Tyle na dziś  codladh samh <- po irolsku podobno znaczy dobranoc:)

środa, 21 marca 2012

big kojec..! :D

Rozłożyłam na podłodze pościel i tak sobie urzędowałyśmy. Zuza coraz częściej siada. Fakt, że w mega rozkroku ale nie liczy się to wcale a wcale ....ważne, że już potrafi.


Nie wiem czy wasze dzieciątka też są takimi narcyzami jak nasza Zuzia, ale ona to chyba coś wiecej niż narcyz :D Przepada, wręcz uwielbia moje lusterko. Najśmieszniejsze jest to, że zawsze gdy uda jej się je dorwać uśmiecha się, babloli ( gada po mojemu :D ) i obraca tym lusterkiem we wszystkie strony. Niech sobie dziewczyna rozmawia ze sobą, a jak.... to chyba już znak, że mała potrzebuje towarzysza mniej więcej w swoim wieku..:D więc mamusiu do dzieła......ciekawe co na to tata!:D




Podaj Ziucie butelkę z piciem a ta uraczy Cię szczerym zacieszem :) oj tak tak ... pije sama od dawna. Coraz częściej popija moją herbatkę z kubka. Oczywiście leci jej po brodzie, ale wytrwale kropelka po kropelce wciąga wszytsko.





Jak już wcześniej pisałam Zuza wszystkie grajki przykłada do prawego ucha. Tata kupił jej organki, uszy czasami bolą, ale najważniejsze jest to że małej się podoba i pstyka po tych klawiszach. Graj nam mała muzykantko graj! :D




W ramach domowej rehabilitacji zafundowałyśmy sobie spotkania z makaronami, ryżem itd. Najbardziej do gustu przypadł jej owy makaron ;) możecie zobaczyć jak pięknię Zuzol przesypywała go :) Na stópkach ma łaskotki więc zamiast stania rozgarniała makaron na lewo i prawo... ale ważne, że jej się to spodobało.. to tak zwane poznawanie tekstur.




wtorek, 20 marca 2012

nadrabianie....:P

Zuza na śpiąco ! Tak dzisiaj Ziuta spała z nogą w powietrzu... ostatnimi czasy ta pozycja przypadła jej do gustu. Cały czas zastanawiam się jak to jest możliwe..?! Tak wygiąć nogę całkiem ok , ale żeby tak zasnąć? Cała Ziutka.. ;)



W sobotę wróciłyśmy do Irlandii. Niby nic takiego, a jednak. W samolocie miałam nadzieję, że będziemy siedziały same , ale dosiadł się do nas pewien mężczyzna z zielonymi włosami. I w końcu nastąpił ten moment gdzie zaczęła się rozmowa... o dziwo William lubił dzieci, a Zuzia nie protestowała gdy starał się ją jakoś do siebie przekonać. Sama bym się wystraszyła gdybym zobaczyłą obcego chłopa z zielonymi włosami. Dodam, że gdy wracałyśmy był dzień św Patryka.

Dość długo milczałyśmy. Niestety w Polsce dopadło nas choróbsko...;/ Wszyscy byli chorzy. Dziadek z temperaturą, drgawkami, babcia z kaszlem, ja z katarem, a Zuzu z ropką w oczkach, nosku i gardle. Wszyscy się leczyliśmy. Dodatkowo spotkania ze znajomymi których dość sporo było, później zakupy, latanina, załatwianie...rehabilitacja...  te wyloty do Polski zawsze tak już będą wyglądać :D chyba sie wykończę...

Wraz z naszym rehabilitantem postanowiliśmy nagrać filmik jak Zuz ćwiczy. Bo tu w Irlandii dla nich to jest za dużo. Według nich serce Zuzy jest zbyt słabe, żeby je tak męczyć. Wydaje mi się inaczej, bo skoro widać efekty,i Zuz znosi wysyłek bardzo dobrze to czemu przestawać, zwalniać itd? Ćwiczenia może i nie należą do najłatwiejszych ale Zuza doskonale sobie z nimi daję rade jeżeli tylko ma ochotę ćwiczyć.

Jak to babcia Tenia, która uwielbia trwonić pieniążki na byle co :)  i tym razem popisała się. Zakup - przymała sukieneczka z Mini :) dodatkowo upięła Zuzi włoski w stylu na diabełka. Ubaw po pachy! Jednak Szogun miał radochę. Uwielbia ściągać gumki.. a i babcia nauczyła małą jak  ściągać buty tzn jak odpinać rzepę wychodzi jej to znakomicie, żadne buciki nie utrzymają się na jej nóżkach.





Lubimy serek! Stety albo i nie Zuza dostaje dziennie probiotyk. Jedynym sposobem żeby zjadła go całego jest wsypanie go do serka.  Dodatkowo Nasza Mała Damula pięknie siedzi  w foteliku, a gdy tylko zostawi się ją w łóżeczku turla się, siada i przyjmuje różne inne pozycję....






Z dnia na dzień ubieranie tego Szoguna jest coraz bardziej skomplikowane. Przy zmianie bodziaka sama ściągnęła zsunięte już rajstopki, a gdy tylko jej pupa poczuje wolność od pampersa Zuza wpada w szał ! :] Na łóżku przypadkiem znalazła się jednorazówka i Ziuta zaplątała się w nią. Oczywiście to nie był dla niej problem wręcz przeciwnie kupa śmiechu :) Jednak to prawda, że dzieciątka najlepiej czują sie nago :)







poniedziałek, 5 marca 2012

Zuzak pływak !

W końcu nastał ten dzień gdzie Zuzol, ja i babcia Tynia wybrałyśmy się na basen. Nie powiem,że dodatkowa para rąk to idealny pomysł przy naszej lebiodzie :) Kolejnym plusem było to, że basen mamy rzut beretem, widzimy go z okna! :D Tak więc my trzy zasiedziałe kobiecinki poszłyśmy się zrelaksować... A tak wyglądał nasz pływak gotowy do zanurzenia!!:D 


Bardzo się jej spodobało pluskanie w dużej wannie. Dobrze, że jeszcze nie mówi bo pewnie chciała by mieć taką wannę w domu! Obyło się bez płaczu, nawet się troszkę poruszała.. w tym żółtym czymś mogła tylko ruszać nóżkami, ale już w tym różowym dmuchanym miała możliwość pluskania łapkami. Śmiesznie to wyglądało gdy na "sucho" opierając się o moje ramię próbowała poruszać paluchami :D







Zuzia zaliczyła dżakuzi :D nie wiedziała zbytnio co się dzieje, ale nie było widać żeby jej się nie podobało. Gdy ściągnęliśmy jej  piankę czuła już wszystkie bąbelki. Pluskała każdą kończyną. ;]






sobota, 3 marca 2012

Polandia enty raz..:)

Długo nas nie było sama nie wiem dlaczego czas by się znalazł, ale chyba weny brakowało. :D Staram się nadrobić co nie co.

Nie żeby Zuza była narcyzem, ale lubi wręcz uwielbia lusterka. Wystarczy dać jej do ręki lub położyć tak żeby się widziała i już uśmiech na twarzy. Ogólnie chyba potrzebuje mieć drugiego brzdąca co by miała porównanie, a nie tylko swoje odbicie... Trzeba o tym pomyśleć...:)



Zuzia w moje 24 ( o już?! ) urodziny dała mi najwspanialszy prezent jaki mogłam sobie wymarzyć. Widziałam już nie raz jak w kojcu próbuje łapać równowagę. Zuza siedziała.. w sumie podpierała się rączkami. Z czasem unosiła jedna i starała się utrzymać na drugiej. Zazwyczaj trwało to kilka sekund i padała na plecki lub na bok. Tym razem było inaczej. Mimo iż w rozkroku na 90 stopni albo i więcej, na wyprostowanych nogach Zuza usiadła. Usiadła sztywno i nie trwało to już kilku sekund tylko kilka minut. Tego dnia obserwowałam co ta mała Pierdzioła jeszcze wymyśli i jak ona to właściwie robi.. Tak więc na urodziny podarowała mi swój i mój uśmiech od ucha do ucha... Zuzieńko kochana dziękuje:* 
Nawet tata nie mógł się napatrzeć i napodziwiać jak to jest możliwe i jakie to piękne patrzeć jak Twoje dziecko samo siada mimo, że miała być z nami tylko 6 miesięcy, a tu takie niespodzianki. Oby było ich więcej!! Tych dobrych oczywiście.


Umiejętność siadania wykorzystuje już wszędzie na podłodze, w kojcu, na łóżku i nawet w utrudnianych warunkach podczas kąpieli. Mała cwaniara z niej, ale to bardzo dobrze, musi sama wykombinować co i jak. Najlepiej czujemy się kiedy Zuza zamienia sie w ksero i stara się nas naśladować, gdy pokazujemy jej jak coś zrobić jej mina jest po prostu bezcenna!




   
                                           



Teraz wieści z Polandii...:D


25 marca przyleciałyśmy po raz kolejny do Polski. Myślałam, że obejdzie się bez pośpiechu - niestety. Wariackie papiery chyba są w pisane w nasze życie i nic na to nie poradzimy.
Odwiedziłyśmy w sumie to wprosiłyśmy sie na poranną kawkę do Dari i Mateusza. Tam dołaczyła do nas Betina ze swoją pociechą Alutką. Zuza w końcu miała okazje poznać Bobrową córeczkę i kolejną koleżankę córkę wyżej wymienionych :D Hanię. Ja już nie pamiętam kiedy Ziuta była taka jak Hania. Drobny skarbuś, jak tu nie kochać tak bezbronnych i niewinnych istotek.
We wtorek pierwsza rehabilitacja od nie wiem kiedy i o dziwo Ziuta zniosła ją przepięknie :)
W środę pogoda zrobiła nam niespodziewajkę i na niebie pokazało się słoneczko. Powędrowałyśmy z Ziutą do naszego michałkowickiego parku.






Udało mi się tylko dowieść moją damę do końca parku i musiałyśmy wracać - awaria przedniego kółka. Dobrze, że pod domem mamy sklep rowerowy w którym raz dwa zostałyśmy uratowane. Niestety spacerek się skończył, musiałyśmy wracać do domu i czekać na rehabilitanta. Po spotkaniu z Terrorystą spotkałyśmy się z ciocią Kasiastą i Dodusiem. Poszłyśmy na grób jej wielkiej miłości. Dzień wcześniej kończył by 29  albo 28 lat nigdy nie wiem jak to się pisze :D. Wspominając te czasy aż mi się gęba uśmiechnęła.

Środa jak mało kiedy była dniem w których miło wspominałam swoje szczeniackie wybryki. Nawet na spacerku z Ziutką odwiedziłam stare miejsce. W sumie nie wiem po co, może z ciekawości czy matka natura sobie z tym poradziła. Niestety nie nadal widnieją te inicjały :D Wybryk młodzieńczych lat - mimo upływu nie wiem ilu może 10 lat  nadal bardzo miło wspominam dzieciństwo.


Czwartek po rehabilitacji udało mi się kupić piłkę i mate do ćwiczeń. Wcześniej Ziuta ćwiczyła na pościeli co wiadomo nie jest świetnym rozwiązaniem, a piłka którą tu mamy była już za mała.
No i piątek. Na ten dzień umówiłam się z Ewą. Odwiedziła nas w raz z gościem ( Arturem ) - nie powiem ucieszył mnie ich widok. Nie mieliśmy ze sobą w sumie większego kontaktu po skończeniu gimnazjum czego żałuję, ale mam nadzieje, że to nic straconego. Oczywiście miło się opowiadało, gadało itd ale Eła leciała do pracy, Arczi nie wiem gdzie, a ja z Ziutką jeszcze umówiłam się  z Kimcią. Bidula musiała na nas troszkę poczekać, ale wybaczyła nam!:D Spacer z Kasią to sama przyjemność kilka rundek po parku w niezbyt upalny dzień  poprawiło samopoczucie - tego nam było trzeba...



A dziś ( tj. sobota  3 marca) pojechałyśmy do Gały Gałczyńskiej ;) pod takim pseudonimem w czasach liceum funkcjonowała Gosia. Razem z Kubą spodziewają się na dniach nowego lokatora. Mama Gosia będzie mieć synka Miłosza... którego mam nadzieje poznamy już niebawem. Dodatkowo w ich domu jest kotek. Mały, czarny kotek, którego Zuzia się nie bała choć myślałam, że spanikuje :) Gosiu mało bolesnego rozwiązania życzymy z Zuzią :) i oby Miłosz dawał wam tyle szczęścia ile nam daje Zuzia :)