.

Image Map

niedziela, 29 kwietnia 2012

Spadochroniarka... :*

Zaniedbałam blog troszkę przepraszam, ale ostatnio szał ciał - Wyprowadzka. Już na nowym mieszkanku jednak bez internetu :( Dobrze, że jakiś ktoś wymyślił internet w telefonie. Więc jakiś tam kontakt mam. Ostatnio odwiedziliśmy Ciocie Dominikę i poznaliśmy jej synka.. szkoda tylko że mały przespał prawie cała naszą wizytę -  chyba nie byłyśmy aż takie nudne?! Ciocia Domi dała Zuzi niezwykły prezent... o tym później.

Cała ta przeprowadzka to jakiś koszmar. Nie miałam pojęcia, że mamy tyle gratów :o z 10 kursów samochodem chyba było. Najgorsze jest to, że większość tak mi się wydaje jest mi potrzebna - chyba popadam w jakąś maniakalna chorobę zbieractwa. Już pierwszy dzień gdy tylko dostaliśmy klucze okazał się niezła przygodą. Przyjechałam z Zuzią sprawdzić co będzie nam potrzebne do posprzątania mieszkanie. Wsadzam kluczyk w dziurkę... przekręcam... otwieram drzwi, a tu cichutkie "pik,pik,pik" W jednej chwili pomyślałam no nie... zaraz się zacznie. Nie myliłam się, alarm rozległ się na całą okolice. Straszny, wyjący dźwięk ranił moje uszy :D. Mądra ja nie miałam nr do agenta  i próbowałam dodzwonić się do Patryk - jak zwykle bezskutecznie. Dzięki temu wyjkowi poznałam sąsiadów, którzy starali się jak mogli pomóc znaleźć numer do agenta i do poprzednich mieszkańców czy landlorda ( nawet dali mi zadzwonić z ich telefonu cóż za mili ludzie). Ładnie przeprosiłam, powiedziałam, że agent mówił o wyłączonym alarmie. Mówię im jadę do Patryka do pracy on ma nr do agenta to to załatwimy. Wsiadłyśmy z Zuza w samochód i fru do jego roboty. Jeszcze później naczekałyśmy się z Ziutką na kod do alarmu. Uf.. ale już bezpiecznie mogłyśmy przekroczyć próg mieszkania. Okazało się, że landlord wypicował je i w sumie nie musiałam się zbytnio napracować przy sprzątaniu.

Zuzia szybko zaklimatyzowała się w nowym otoczeniu. Tradycyjnie najbardziej spodobało jej się lustro nad kominkiem mały narcyz z niej rośnie. Najgorsze było to zwożenie gratów. Przeprowadzka z Zuzią jest 100 razy bardziej męcząca. Gdy próbowałam się do czegoś zebrać Zuzia nie pozwalała mi o sobie zapomnieć :) Kocham tą mała pierdziołke :*






Kolejną niespodzianką na nowym mieszkaniu była mała awaria - odcięli nam prąd. Zadzwoniliśmy do agenta przyjechał niemal natychmiast tłumacząc się i przepraszając, że to oni powinni jakiś depozyt wpłacić, odebrać nie wiem dokładnie nie słuchałam :D Za podłączenie prądu wyłożył 160 euro ( haha paranoja ), ale i tak nie było go przez cała noc... rano miał się ktoś z nami skontaktować. W Irlandii póki co noce wcale do ciepłych nie należą. Pojechaliśmy do sklepu po termosy, świeczki , drewno, wkłady do kominka i suchy prowiant. Całą noc spędziliśmy w jedynym ciepłym pomieszczeniu. Gdzieś koło godziny 1 w nocy kolejna niespodzianka - włączył się alarm. Wszystko przez ten brak prądu. I pipał i pipał.. wpisywaliśmy kod tak jak powinno być ale alarm nie współpracował  słychać było, że ma problem. Śmieszne jest to że pipać miał siłę, ale zaakceptować kodu już nie. Udało się go uciszyć wyciągając baterię. Uff nie macie pojęcia jaka ulga. Zuza cały czas spała jak zabita.... Następnego dnia koło 16 włączyli prąd. Jaki ten świat jest xxx lat temu ludzie nie potrzebowali prądu i żyli a teraz?! się nie da - porażka.

Okej wracam do tematu. Dodaje filmiki, żebyście mogli zobaczyć co Pierodoła wyprawiała. Prezent od Cioci Dominiki - obawiałam się, że jeszcze będzie za głupiutka do tego, ale jak zawsze Zuza mnie zaskoczyła. Jak ją pierwszy raz wsadziłam do tej zabawki myślałam, że się posiusiam. Jak rybka bez wody....tak chopsała swoimi szwajkami.... Dodam też kilka fotek jakość słaba przepraszam...






Początkowo nie wiedziała o co chodzi, ale im częściej była wsadzana tym większa rodocha. Teraz już potrafi ładnie skakać, jeszcze bardzo często używa do tego palcy, ale na pewno kiedyś załapie.  




Za 24 dni lecimy do Polski....badanie słuchu Zuzi i weselicho jednej z kuzynek. Doczekać się nie mogę. A już w sobotę, jak wszystko wyjdzie będziemy z Zuzia podbijać  Galwey ;) w najbardziej doborowym towarzystwie jakie tylko można sobie wymarzyć ;) dziękujemy ;* Ten cały tydzień był pełen niespodzianek milszych i najmilszych...w końcu czuję, że żyję... :) :*

Mała aktualizacja... Zuzulowa zabawa z ryżem. Już Zuza wie co to jest ryż, ale do tej pory bawiłyśmy się małą ilością.. dziś zaszalałyśmy 4 kg ryżu to jest zabawa... kilka fotek i filmików z zabawy. Zuza na ryżu poruszała się jak spadochroniarka na lodzie... a może kiedyś Zuza będzie jeździła na łyżwach...?! Zapowiada się obiecująco. Dodatkowo dodam, że ostatnimi czasu Zuziulowy pukiel na głowie się powiększa... i nic na to nie mogę zrobić, nawet częste czesanie i nakładanie jedwabiu nie pomaga.. Tak więc Zuzy włosy to w połowie dredzioki. Oto i one...















poniedziałek, 16 kwietnia 2012

i przyszła pora na kolejne ząbki....

Nasz zębolek ma kolejne kiełki. Tradycyjnie 2 przednich nie ma ...:) Póki co ma 2 dolne jedynki, które prezentuje z taką gracją jak mało kto....bodajże pierwszy trzonowy prawy górny, lewy trzonowy górny . Kolenje właśnie się pokazują. Trzonowy prawy dolny i bodajże kiełek górny prawy. Opis piękny a Zuza to szczerbol :). Przez te kiełkowanie Zuzol nie śpi najlepiej, budzi się bardzo często i płacze przez sen. Wiem wiem wiem.. ten okres kiedyś mi nie i będzie z górki.




Znalazła sobie mała szoguneria nową zabawe. Tak jej się to spodobało, że zaczyna mnie to powoli doprowadzać do szału :) Bardzo ładnie eksponuje ząbki, ale jak ociera nimi o siebie i wydobywa się ten dzwięk - aż strach się bać. Zgrzytając nie jednokrotnie zahaczy o dziąsło i wtedy już nie ma nam do śmiechu, a ona sama płacze. Dobre jest to, że łatwo ją czymś zająć żeby przestała, ale to i tak tylko na jakąś chwile... i w koło to samo.


Jak 'przykładna' rodzinka wybraliśmy się wczoraj na spacer. Pogoda była przepiękna, ciepło, słonecznie. Wywiało nas do Foty, razem z  Photographerem :D Mariuszem ( miałam dopisać, że to jego stare portfolio ale dodaje je bo są tam na niego namiary jak by ktoś kiedyś chciał :) ). W taką pogodę, aż żal nie pstrykać. Tak całkiem na marginesie strasznie przypomina mi mojego brata :) podobne miny, nawet głos mają podobny. Bracie masz młodszego sobowtóra! :D Popstrykał nam kilkadziesiąt fotek więc nadal czekamy na efekty. Dziękujemy bardzo za poświęcenie nam czasu, za rozmowę itd...Na dole jedna z wielu fotek mam nadzieje....




Jak już kiedyś wspomniałam, nasza niby głucha Zuza uwielbia słuchać wszystko prawym uszkiem. Jak chyba każde dziecko lubi telefony, piloty, mp3ki, tak i Zuza.... a oto efekt jej słuchania... Już w przyszłym miesiącu dowiemy się dokładnie co i jak słyszy. Mam nadzieje, że badania powiedzą nam co dalej. Naszym zdaniem słyszy, ale słabiej. 

                                         

Niestety Zuza dalej chora..;/ dzisiaj ciutke gorzej było, kaszel, katarek i do tego te nieszczęsne ząbki. Zapomniałabym się pochwalić! Zmieniamy mieszkanie!!:D W końcu coś większego. Z kominkiem , z ogródkiem. mmm oby tam się dobrze mieszkało bo już się doczekać nie mogę kiedy będę mogła wziąć pędzel w rękę i malować :D mmm...


poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Zuziulowa malarka....:)

 Kolejny raz byliśmy w SouthDoc-u, Zuza cały czas kaszle, oddycha jakby zalegało jej coś w płuckach. Pani doktor stwierdziła, że Zuz jest czysta i to nie przez płucka tylko wszystko jest gdzieś między nosem a gardziołkiem. Tydzień stosowaliśmy antybiotyk, ale to nic nie dało. Tym razem nic nie przepisała, kazała tylko psikać wodą morską i jak to przez tydzień nie pomoże do szpitala. Dobrze, że 13 mamy wizytę u naszego szpitalnego pediatry...

Święta, święta i po świętach... Niestety z roku na rok święta obchodzimy słabiej. W tym roku w sumie wcale nie obchodzone..;/ Wszyscy byli chorzy, a jajka zalegały w lodówce - odbijemy sobie w przyszłym roku. Zresztą święta bez całej rodzinki tez nie mają takiego uroku jak powinny mieć. 


W zamian za to postanowiłyśmy się dzisiaj troszkę pobawić. Dzisiejszą atrakcją - w sumie pierwszy raz - było malowanie. Zuza jeszcze jest zbyt głupiutka i nie rozumie do czego to jest i z czym to się je, ale mimo to miała frajdę. Sam fakt, że za którymś razem załapała, że aby mieć czym szurać musi wystawić łapkę ( czyt. trzeć rączką o rączkę ) Ufyflałyśmy się obie, ale myślę że było fajnie. Jutro zabawa modeliną ;) Poniżej kilka fotek z tej zabawy....







Nawet tata załapał się na fotkę. Niestety bardzo mało robimy sobie zdjęć razem z małą - ale Księżniczka jest tylko jedna!:D i to Zuza zawsze jest na pierwszym planie..:D 



                           


Bardzo dobrze, że ktoś wymyślił takie farbki które bardzo łatwo da się zmywa. Już gdy tylko zobaczyła miskę z woda, pierwsze co pochyliła się w jej stronę.



Tak wyglądał strój wyjściowy Zuluguli.  Pół godziny tworzenia ( malowania ) dało taki właśnie efekt. Brudne dziecko szczęśliwe dziecko. ;)




A na sam koniec filmik jak to Zuza uczy się malować... będziemy ćwiczyć aby już niebawem pokazać wam jak radzi sobie z malowaniem malcami czy pędzelkiem. Obiecuje będziemy nad tym pracować!:D


                                 

wtorek, 3 kwietnia 2012

jak się pani nazywasz...:)

Ostatnimi czasy hitem Zuzi stała się piosenka pewnego czarnoskórego człowieka..z popularnego programu "must be the music- tylko muzyka" . Przygląda mu się w ajpodzie, oj przygląda, obraca, kręci itd..a jakie miny przy tym stroi.





Już któryś raz z kolei przyłapałam Zuzie na spaniu z nogą w górze. Zawsze jak wyczuje, że się zbliżam ucieka...hm? Jak to jest możliwe nie wiem..;/




Co do Zuziowego spania coraz częściej zasypia w najmniej oczekiwanym momencie.. Pięknie się bawi, gada, a tu nagle cisza i śpi... tak było i tym razem.





Jak to już bywa Zuza wszystko robi swoim tempem...już nie jest taka głupiutka jak była.. Łapie wszystko co się jej pokazuje. Minki opanowała do perfekcji. Niestety co do raczkowania, bo o chodzeniu nie wspomnę póki co możemy zapomnieć. To potrwa.... na razie Zuza potrafi utrzymać się na wyprostowanych nóżkach, czasami je ugina lecz bardzo często podpiera się główką. Ważne jednak jest to, że nie leży jak labioda, ale rusza się jak nie wiadomo co :D. Oczywiście gdy tylko wyciągnę coś żeby ja nakręcić ona przestaje....hmmm 




Po przedostatniej wizycie w Polsce odwiedziłyśmy Ciocię Madziuchę, która nie zapomniała o swojej chrześnicy i czekała ze świątecznym prezentem do naszego powrotu. Najpierw wielką zabawę miały dzieci Madzi, Zuza nie bardzo wiedziała co to jest pstyka i gra.. ale ostatnimi czasy potrafi się już pobawić... 




Tyle było planów, w niedziele miał być basen, spacery odpadają też - Zuzia chora. W sobote byłyśmy w Southdocku u pana doktora który przepisał małej antybiotyk...czyli znowu kilka dni wyciętych z życia. Ziutka kaszle, a oddychając tak jakby chrapała.. bałam się, że to oskrzela podobno tam tak samo jak w płuckach nic nie ma... a nasz pani doktor jest ta urlopie..;/ do 18 chyba....


"Tak ty masz mnie, a ja mam misję do spełnienia
To jest widzę ciebie od momentu narodzenia, bo
To ten sen co się nie śni filozofom
Ja śnie go co dzień(...)
Ja cieszę się chwilą kiedy ważysz dziesięć kilo(...)
Goni Cie dzień ja kłonię się w podzięce
Bo znalazłem to, co jest w życiu najcenniejsze."