Cała ta przeprowadzka to jakiś koszmar. Nie miałam pojęcia, że mamy tyle gratów :o z 10 kursów samochodem chyba było. Najgorsze jest to, że większość tak mi się wydaje jest mi potrzebna - chyba popadam w jakąś maniakalna chorobę zbieractwa. Już pierwszy dzień gdy tylko dostaliśmy klucze okazał się niezła przygodą. Przyjechałam z Zuzią sprawdzić co będzie nam potrzebne do posprzątania mieszkanie. Wsadzam kluczyk w dziurkę... przekręcam... otwieram drzwi, a tu cichutkie "pik,pik,pik" W jednej chwili pomyślałam no nie... zaraz się zacznie. Nie myliłam się, alarm rozległ się na całą okolice. Straszny, wyjący dźwięk ranił moje uszy :D. Mądra ja nie miałam nr do agenta i próbowałam dodzwonić się do Patryk - jak zwykle bezskutecznie. Dzięki temu wyjkowi poznałam sąsiadów, którzy starali się jak mogli pomóc znaleźć numer do agenta i do poprzednich mieszkańców czy landlorda ( nawet dali mi zadzwonić z ich telefonu cóż za mili ludzie). Ładnie przeprosiłam, powiedziałam, że agent mówił o wyłączonym alarmie. Mówię im jadę do Patryka do pracy on ma nr do agenta to to załatwimy. Wsiadłyśmy z Zuza w samochód i fru do jego roboty. Jeszcze później naczekałyśmy się z Ziutką na kod do alarmu. Uf.. ale już bezpiecznie mogłyśmy przekroczyć próg mieszkania. Okazało się, że landlord wypicował je i w sumie nie musiałam się zbytnio napracować przy sprzątaniu.
Zuzia szybko zaklimatyzowała się w nowym otoczeniu. Tradycyjnie najbardziej spodobało jej się lustro nad kominkiem mały narcyz z niej rośnie. Najgorsze było to zwożenie gratów. Przeprowadzka z Zuzią jest 100 razy bardziej męcząca. Gdy próbowałam się do czegoś zebrać Zuzia nie pozwalała mi o sobie zapomnieć :) Kocham tą mała pierdziołke :*
Kolejną niespodzianką na nowym mieszkaniu była mała awaria - odcięli nam prąd. Zadzwoniliśmy do agenta przyjechał niemal natychmiast tłumacząc się i przepraszając, że to oni powinni jakiś depozyt wpłacić, odebrać nie wiem dokładnie nie słuchałam :D Za podłączenie prądu wyłożył 160 euro ( haha paranoja ), ale i tak nie było go przez cała noc... rano miał się ktoś z nami skontaktować. W Irlandii póki co noce wcale do ciepłych nie należą. Pojechaliśmy do sklepu po termosy, świeczki , drewno, wkłady do kominka i suchy prowiant. Całą noc spędziliśmy w jedynym ciepłym pomieszczeniu. Gdzieś koło godziny 1 w nocy kolejna niespodzianka - włączył się alarm. Wszystko przez ten brak prądu. I pipał i pipał.. wpisywaliśmy kod tak jak powinno być ale alarm nie współpracował słychać było, że ma problem. Śmieszne jest to że pipać miał siłę, ale zaakceptować kodu już nie. Udało się go uciszyć wyciągając baterię. Uff nie macie pojęcia jaka ulga. Zuza cały czas spała jak zabita.... Następnego dnia koło 16 włączyli prąd. Jaki ten świat jest xxx lat temu ludzie nie potrzebowali prądu i żyli a teraz?! się nie da - porażka.
Okej wracam do tematu. Dodaje filmiki, żebyście mogli zobaczyć co Pierodoła wyprawiała. Prezent od Cioci Dominiki - obawiałam się, że jeszcze będzie za głupiutka do tego, ale jak zawsze Zuza mnie zaskoczyła. Jak ją pierwszy raz wsadziłam do tej zabawki myślałam, że się posiusiam. Jak rybka bez wody....tak chopsała swoimi szwajkami.... Dodam też kilka fotek jakość słaba przepraszam...
Początkowo nie wiedziała o co chodzi, ale im częściej była wsadzana tym większa rodocha. Teraz już potrafi ładnie skakać, jeszcze bardzo często używa do tego palcy, ale na pewno kiedyś załapie.
Za 24 dni lecimy do Polski....badanie słuchu Zuzi i weselicho jednej z kuzynek. Doczekać się nie mogę. A już w sobotę, jak wszystko wyjdzie będziemy z Zuzia podbijać Galwey ;) w najbardziej doborowym towarzystwie jakie tylko można sobie wymarzyć ;) dziękujemy ;* Ten cały tydzień był pełen niespodzianek milszych i najmilszych...w końcu czuję, że żyję... :) :*
Mała aktualizacja... Zuzulowa zabawa z ryżem. Już Zuza wie co to jest ryż, ale do tej pory bawiłyśmy się małą ilością.. dziś zaszalałyśmy 4 kg ryżu to jest zabawa... kilka fotek i filmików z zabawy. Zuza na ryżu poruszała się jak spadochroniarka na lodzie... a może kiedyś Zuza będzie jeździła na łyżwach...?! Zapowiada się obiecująco. Dodatkowo dodam, że ostatnimi czasu Zuziulowy pukiel na głowie się powiększa... i nic na to nie mogę zrobić, nawet częste czesanie i nakładanie jedwabiu nie pomaga.. Tak więc Zuzy włosy to w połowie dredzioki. Oto i one...