Znowu się zaczęło :) Lot do Polski był bardzo przyjemny i zleciał szybciutko. Wyjątkowo dużo znajomych z nami leciało. Na lotnisku czekała już na nas cała ferajna. Jak to zawsze w kraju tak i tym razem zaczęliśmy od rehabilitacji. Nową metodą jest wsadzenie Zuzy między tapczan a ścianę. Mała walczy jak może choć porusza się tylko czasami do przodu a czasami do tyłu. Rehabilitacja daje efekty, Zucha stoi sama chwilkę oparta o tapczan :) na własnych nogach!:D
Odwiedzili nas też ciocia Krysia z wujkiem Staszkiem i wnukiem Oskarem. Jakby nie było Zuch upatrzyła sobie kuzyna Oskara:) Zabawiał ją jak tylko mógł - jak prawdziwa zawodowa niania :) NIe martw się Oki teraz my Was odwiedzimy.
Babcia Tenia postarała się i zamówiła Pierdziole urodzinowy torcik. Dodam, że był bardzo dobry i panu cukiernikowi bardzo dziękujemy. Tak tak to już 2 latka, kiedy to zleciało nie wiem, ale wiem, że nie ma co do końca wierzyć lekarzą. Zuzia to magiczne dzieciątko i wierze w to szczerze, że będzie przy mnie bardzo długo :*
Kochana moja Pierdziułko, sto lat i jeszcze kilka. Obyś zawsze była taką słodzizną jaką jesteś. Dużo uśmiechu, zdrowia i wszystkiego czego tylko moja mała duszyczko zapragniesz. Pamiętaj, że kocham Cię nad życie !! :*:*
Na spacerku z familijką. Zuza tradycyjnie z Oskarem. :D
Nie mogło nas też zabraknąć na kolejnym weselichu w tym roku. Klaudio i Marcinie miłości więcej niż macie i dużo zdrowia. Wesele odbyło się dzień po urodzinach Zuzi. Było bardzo fajnie i znalazła się okazja do spotkania większej części Kępinkowej rodziny :)
że niby rodzinnie :) Pulpecik czyt. ja i Gołąbek czyt. braciszek. |
Bratowa Agula w 5 miesiącu ciąży jupi i ja z brzuchem bez ciązy <lol> |
Bajaja z dziadkiem wymiatają na parkiecie :) |
Bajaja z kuzyneczkami Natalią i Klaudyną |
tany tany ciąg dalszy.... |
Pierdzioła z młodymi : kuzynem Marcinem i młodą Klaudią :) |
Po tym zawirowaniu pora na odpoczynek z prababcią Wandzią. W końcu pogoda się nam udała i można było posiedzieć na ogródku. Pani Krysia zrzuciła nam z balkonu pyszną czekoladkę, którą Zuzol opędzlowała raz dwa. MMmm jak to czasem fajnie nie być w krainie deszczowców i posiedzieć troszkę w ciepłym i przy słoneczku.
Wczoraj pojechaliśmy do Łodzi. Chwilę musieliśmy poczekać, aż pani profesor nas przyjmie. Jak zawsze przyjęła nas z uśmiechem i fachowymi radami. Bardzo lubię tą kobietę i podziwiam oj bardzo. Dowiedziałam się też kilku rzeczy między innymi to że Pierdzioła ma coś takiego co nazywa się Zespół Eisenmengera była już o tym kiedyś mowa ale nigdy nie słyszałam, że to jakiś zespół. Obczytałam się i myślę, że póki co mi wiedzy starczy. Niestety nie ma na to lekarstwa czyli bez zmian pozostaje żyć.
Dziś dla odmiany pobieranie krwi. Zuza wykręciła się pani i wyciągnęła igłę. :) Waleczna bestyja z niej nie chciała żeby ktoś ją dziabał i darła się w niebo głosy :) uffff ale już po wszytskim wyników można było się spodziewać : większa ilość czerwonych krwinek. Ograniczamy kilka kolejnych warzyw itd. Ulubionej Zuziowej marchewce mówimy papa... papa mówimy też soczkom i czas przełączyć się na wodę. 3majcie kciuki !!
taki mały PS :D