Podczas powrotu do domu (śpieszyłyśmy się na spotkanie z Michaelem odnoście Zuziowych łusek) nie mogłyśmy ominąć placu zabaw. Początkowo Zuzia była lekko niemrawa, niewyspana :) ale później mnie zszokowała. Mimo, że jeszcze nie chodzi ruchem posuwistym dupnym dostanie się wszędzie i pod górkę i z górki idzie jej to całkiem całkiem. Miło się patrzy jak dzieci ją naśladują :) Fakt faktem odważne to moje dziecię :) wdrapała się na mostek z którego zjeżdżało się na ślizgawce myślałam, że się cofnie bo zawsze czeka aż podam jej rękę, a tu szok nie dość, że sama zjechała to jeszcze buzią w dół. Koniec był taki, że nie obyło się bez płaczu :) chociaż wystarczyło ją posadzić na huśtawkę i uśmiech malował się na jej twarzy .
Podczas wizyty w Cope Foundation dowiedziałam się, że załatwiły dziewczyny Zuzi pewien balkonik z taka podwieszką :) w poniedziałek będziemy testować. Z łuskami wszystko ok i każdy jest zadowolony. Mamy tylko problem żeby zakupić buty kilka rozmiarów większe by plastiki się zmieściły . :)